Grębanin: Powrót do tradycji
17 czerwca w Grębaninie odbyły Sportowo-Pożarnicze Mistrzostwa Gminy. Tego dnia byliśmy świadkami zadziwiającego zjawiska. Oto piłkarze ustąpili na murawie miejsca... strażakom. I to w gorący czas mundialu! Dzięki temu prawdziwie olimpijskiemu gestowi mogliśmy przyjrzeć się z bliska pasjonującej rywalizacji prawie wszystkich jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych z gminy Baranów. W kolejnych zawodach sportowo-pożarniczych udział wzięło 20 zespołów w pięciu kategoriach: 9 drużyn męskich i 3 żeńskie, a w grupie Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych wystąpiły 4 drużyny dziewczęce i 2 chłopięce. A huraganem braw widzowie nagrodzili absolutnych debiutantów: 7-, 8- i 9-latków z Baranowa i Łęki Mroczeńskiej. Zapewne w ich serduszkach już zapłonął ogień walki.
Z dziecięcych lektur chyba najmocniej wbił mi się w pamięć wierszyk Czesława Janczarskiego o Wojtku, który marzył, by zostać strażakiem. W końcu chłopiec je spełnił, zostając na dokładkę bohaterem OSP Kozie Różki. Ciekawe, ile takich marzeń przyfrunęło tego dnia do Grębanina? Patrząc na szarże i mundury, licząc połyskujące w słońcu hełmy i w końcu przeglądając listy startowe, można twierdzić z przekonaniem, że strażackie marzenia w wielu przypadkach już się spełniły. Niemal w każdej jednostce nazwiska układają się w dumną sztafetę pokoleń. Prawdziwym wzorem dla dziecka jest ktoś z rodziny w strażackim mundurze. Strażackie klany od zawsze tworzą historię swoich jednostek. Przedwczoraj dziadek, wczoraj – tata, dziś syn czy córka, a zaraz wnuk albo wnuczka. Błażejewski, Krawczyk, Rzeźniczak, Chowis, Stasiowski, Janus, Majczyk, Jerzyk, Malcher, Świtoń, Jerczyński, Goj, Pawlak, Musiała, Małolepszy, Żurecki, Gruszka… Bogu na chwałę – bliźniemu na ratunek. Warto przy tym dodać, że strażak-ochotnik to wciąż synonim prawdziwego wysiłku i ciężkiej pracy. Odpowiedzialności i odwagi. Dumy i honoru. Można więc założyć, że w OSP znajdziemy nie tyle wszystkich, co najlepszych.
W niedzielne, upalne popołudnie widzowie nie szczędzili braw druhom zmagającym się w sztafecie z przeszkodami i w ćwiczeniach bojowych. Poza konkursem wszystkie męskie jednostki zaprezentowały się również w trudnej sztuce musztry. W kategorii Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych wystąpiły ekipy z Janków i Słupi (chłopcy) oraz z Janków, Słupi, Baranowa i Mroczenia (dziewczęta). Na szczególne słowa uznania na pewno zasłużyły dzielne strażaczki. W kategorii seniorek wystartowały trzy drużyny: Donaborów, Jankowy i Grębanin. Dziewczyny nie ulękły się ani ryzyka, ani zażartej walki i rzuciły na szalę swój niewątpliwy skarb, czyli urodę. Najbardziej widowiskową częścią zawodów pożarniczych okazała się rywalizacja o prestiżowy tytuł Mistrza Gminy. To prawdziwy test sprawności, wyszkolenia, determinacji i ambicji. Wyobraźcie sobie motopompy ryczące jak stado zgłodniałych lwów, bijące w niebo gejzery zimnej wody, wijące się w trawie strażackie węże, gorzki zapach spalin i kipiące emocjami boisko. Te motopompy to ukłon w stronę tradycji. Dziś natknąć się można na nie jedynie na takich zawodach, jak te niedzielne. Trzeba od razu dodać, że bez nich impreza straciłaby na kolorycie.
Nad całością czuwało profesjonalne jury, którym bardzo sprawnie kierował mł. bryg. Mariusz Szczepański. W ferworze walki nie obyło się bez niespodziewanych zwrotów akcji, rozpaczy jednych i radości innych. Czy jednak w takich zawodach najważniejszy jest sportowy wynik? Oczywiście, to jednak zawody. I sportowe, i pożarnicze. Broń Boże, nie deprecjonujemy więc wyniku, szczerze gratulujemy zwycięzcom. Brawo bijemy również tym z dalszych miejsc.
~ ems
Więcej w nr 25 (1280) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!