Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Adeli, Felicyty, Klemensa 23 Listopada 2024, 16:12
Dziś 2°C
Jutro 4°C
Historia
31 Stycznia, 2018

Historia: Aferzyści z Południowej Wielkopolski

Aferalne wyjątki z akt policyjnych Pd. Wielkopolski okresu międzywojnia, a współczesne nam oszustwa. Szpiedzy i oszuści bez szans w Południowej Wielkopolsce… przedwojennej.

Słyszymy wciąż wiele o różnych współczesnych aferach, w tym np. „Amber Gold” i reprywatyzacyjnej, a tymczasem i przed wojną afery bywały, choć skuteczność policji oparta na współpracy z obywatelami (niekoniecznie RP…) była wtedy zdecydowanie lepsza. Po tym jak się słucha aktualnych zeznań gdańskich funkcjonariuszy przed komisją śledczą, szczęka dosłownie opada…: nie wiem, nie pamiętam, nie przypuszczałam, nie jestem pewien, nie rozumiem, nie mogłam, nie zauważyłem, nie dysponowałam, nie potrafię… itp. Natomiast potencjalni aferzyści przed wojną np. w Kaliszu nie mieli tak łatwo i prawdopodobnie wiele obecnych afer nie mogło by się tam wtedy wydarzyć. Służba funkcjonariusza policji była misją, a nie jedynie pracą od do jak inne, inny był też etos i honor także coś znaczył. Cofnijmy się więc do przeszłości o 85 lat, gdy aferą szpiegowską o skali krajowej zapachniała wspólna akcja wydziału śledczego Komendy Powiatowej Policji Państwowej (KP PP) w Kaliszu i samodzielnego referatu informacji Dowództwa Okręgu Korpusu (DOK) nr VII w Poznaniu, czyli inaczej mówiąc wywiadu wojskowego, jakiej sława dotarła aż do stolicy. W sidła policyjnej obserwacji trafili bowiem przybyli do Kalisza w Dzień Zaduszny 2.11.1932 r. Sergiusz Lubimow (ur. w 1891 r. w Moskwie) i Alfred Kon-Konarski, którzy jak czytamy w raporcie (…) zatrzymali się w jednym z najładniejszych numerów Hotelu Europejskiego i prowadzili rozrzutny tryb życia, bawiąc się m. in. w nocnych restauracjach, na skutek czego poddani zostali poufnej obserwacji w wyniku której stwierdzono ich kontakt z osobą zamieszaną w aferze szpiegowskiej, już od dawna obserwowanej przez kaliską policję we współpracy z wywiadem wojskowym. Z uwagi na to, iż Lubimow występował w mundurze oficera WP, wydz. śledczy KP PP wystąpił do miejscowego plutonu żandarmerii, powiadomiono też Urząd Śledczy Komendy Głównej PP w Warszawie, że podejrzani zbierają informacje dla biura Kalendarza Wojskowego, prosząc o sprawdzenie czy są faktycznie przedstawicielami tego biura, bo rozrzutny tryb życia daje pole do przypuszczenia, że są oszustami (...). Z biura odpowiedziano, że są oni jednak akwizytorami Kalendarza Wojskowego w Warszawie zarządzanego przez ppłk w st. sp. (stanie spoczynku) Wiktora Batyckiego (1883-1951, ppłk dypl. saperów, do 1931r. kdt PKU Kraków Miasto, szwagier gen. Władysława Andersa) i szefa wydawnictwa mjr sł. cz. (służby czynnej) Mariana Strażyca (ur.1894, ppłk dypl. z katedry broni pancernej Wyższej Szkoły Wojennej, w 1939 r. ostatni d-ca 12 p. p. w Wadowicach, którym wcześniej dwukrotnie, bo w 1918 i 1920-21r. dowodził późniejszy bohaterski dowódca 25 Kaliskiej DP gen. Franciszek Alter, o którego pośmiertny awans na najwyższy stopień generalski, nazwanie ulicy w Warszawie jego imieniem oraz ekshumację z Bawarii do Kalisza walczę, bo nadszedł już czas by wrócił on wreszcie z niemieckiej niewoli…). Efekt był jednak taki, że ich szef bojąc się widać żeby nie przehulali wszystkiego kazał im natychmiast przesłać pieniądze zebrane za ogłoszenia firm chcących umieścić je w w/w wydawnictwie. Tymczasem jednak będący jeszcze podejrzanymi gościli się w hotelu, bawili w restauracjach i dzwonili do kaliskich firm umawiając się na spotkania, na jakie podjeżdżali samochodem i jako przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wojskowych obiecywali dostawy dla armii, prosili zarazem o dane dotyczące wydajności, etc. oraz pobierali za ogłoszenie 75-200 zł. Zapłacili im m. in. właściciele kaliskich młynów parowych bracia Kowalscy na Ostrowskiej i Nowak na Kolejowej, i kto wie, kto jeszcze, choć jak się okazało opłaty za ogłoszenia w Kalendarzu Wojskowo-Propagandowym na 1933 r. nie były obowiązkowe, ale czego to człowiek nie zrobi mając nadzieję zysku.

~ Tomasz Kostek Górecki,
Klub Kaliszan w Warszawie

Więcej w nr 5 (1260) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!