Historia: Legendarny obrońca, który „Kolejorza” miał w sercu
14 stycznia 2019 r. zmarł w Kępnie Edmund Grabarek. Miał 85 lat. W piłkę grał kunsztownie i z wielką gracją. Jego boiskowy pseudonim to „Munda”, nadany zdrobniale od imienia Edmund.
Imię Edmunda Grabarka oznacza ludzi wyjątkowych oraz tych - „którzy bronią dobra” - zaiste - był obrońcą, filarem defensywy i skutecznie bronił dostępu do bramki oraz dobra swojego klubu Kępińskiego „Kolejorza”. Tak jak przez wiele lat był piłkarzem wiernym temu klubowi, tak też do końca pozostał jego wiernym kibicem. Jak większość młodych chłopaków, garnął się do sportu. Z wielu dyscyplin wybrał, jak się okazało, na całe życie, piłkę nożną. Grał najpierw w drużynach juniorskich, skąd przebojem w wieku 18 lat wdarł się do kadry pierwszego - seniorskiego zespołu.
- Dostałem się do wspaniałej pod względem sportowym i koleżeńskim drużyny - wspominał. Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia zespół z Kępna grał ze zmiennym szczęściem. W 1952 roku największy rywal „Kolejorza” w grupie „gwardia kalisz”, awansował do III ligi. Natomiast rok 1953, należał już do nas - walki były ciężkie - wspominał po latach Edmund Grabarek. - Miałem wówczas 20 lat, a trenerem drużyny był nieodżałowany Kazimierz Mróz. Najpierw musieliśmy zdobyć tytuł mistrza swojej grupy, następnie zdobyć mistrzostwo województwa poznańskiego, aby z kolei rozegrać baraże z mistrzem z Nowej Soli, z Gorzowa, ze Szczecina i ze Stargardu. I to się nam udało, zespół z Kępna awansował do III-Ligi. Rozpoczęły się dalekie wyjazdy pociągami, w których wielokrotnie przy grze charmonii panowała wesoła i miła atmosfera. Na drugi dzień rano do pracy, i niejednokrotnie prosto z zakładu pracy, bez obiadu, trzeba było iść na trening. Ale my, jak jeden, kochaliśmy piłkę. Graliśmy nie za pieniądze, ale dla przyjemności. Jakby tego było mało, zdobyliśmy również Puchar Polski Okręgu Poznańskiego, pokonując w Poznańskim finale Unię Gorzów 3-1, którą trenował w tym okresie były reprezentant kraju Teodor Peterek. W składzie oprócz naszego bohatera Edmunda Grabarka, co warto przypomnieć, znajdowali się tacy zawodnicy jak: Warzecha, Wyderkowski, Latusek, Poszwa, Cieplik, Mierzwiak, Siwik, Jokiel, bracia - Jan i Józef Psikusowie, Sobota, Gola, Regulewski. Nieprzypadkowo przypominam te nazwiska bowiem z tego grona żyje już, niewiele osób. W następnym sezonie do zespołu doszli jeszcze Baraniak, Heising, Zieliński, Cegła, Forysiak, Nasiadek, Niewiadomski i Wróbel. Drużyna w 1954 roku otrzymała w „Ekspresie Poznańskim” miano „kepińskich bombardierów” - takie to były czasy, wspominał z rozrzewnieniem Edmund Grabarek. Większość z nich patrzy już na obecne losy klubu z góry, bowiem z każdym rokiem do „Niebiańskiej’’ Polonii dołączają kolejni. Edmund Grabarek miał nienaganną sylwetkę, był wysoki 190 cm wzrostu, silny, niczym gladiator. Mimo że był obrońcą, jak sam twierdził, nie był zwolennikiem betonowania obrony, miał ofensywny charakter, zdobywał również wiele bramek. Słynął z kapitalnej gry głową i niezwykle dynamicznego wyskoku. Uderzał piłkę czołem mocniej niż niektórzy jego koledzy nogą. Był przebiegłym stoperem, trudnym do przejścia dla napastnika. Na boisku emanował spokojem, wiedział jak się ustawić, żeby przerwać akcję i nie dopuścić napastnika do podania, czy strzału. Zawsze skromny, uczynny i koleżeński - co podkreślają koledzy z drużyny. Pochodził z innej epoki - tej romantycznej i niezmaterializowanej. W 1955 roku przyszedł czas odbycia zasadniczej służby wojskowej w jednostce w Międzyrzeczu. Nieprzeciętne umiejętności piłkarskie zostały tu szybko dostrzeżone. Popularny „Munda”, szybko zadebiutował w Wojskowym Klubie Sportowym „Orzeł” Międzyrzecz.
~ Oprac. Jarosław Pawlak
Więcej w nr 7 (1313) 2019 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!