Historia: Niezwykłe losy księdza kanonika Antoniego Śpikowskiego - cz. I
W niedzielę, 10 czerwca 2018 r. o godzinie 12.00, w kościele parafialnym pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Drawsku koło Czarnkowa odprawiona zostanie msza święta dziękczynna za 65 lat kapłaństwa księdza kanonika Antoniego Śpikowskiego, który pochodzi z Baranowa. Fakt ten staje się okazją do zaprezentowania niezwykłej biografii księdza.
Łączenie pracy zawodowej ze społecznictwem
Antoni Śpikowski przyszedł na świat w Baranowie – 25 marca 1926 r. - w uroczystość Zwiastowania Najświętszej Marii Panny jako najmłodszy syn z sześciorga rodzeństwa Ignacego (1888 –1967) i Agnieszki Śpikowskiej z domu Taborska (1887-1968). Mama przyszłego księdza zajmowała się wychowaniem dzieci oraz pomagała mężowi w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. Ojciec prowadził gospodarstwo rolne i pracował jako celnik w Łęce Opatowskiej, gdzie w okresie międzywojennym znajdowała się ostatni polska stacja kolejowa, gdyż kolejna Kostau (dzisiejszy Kostów) przynależała już do Niemiec. Zajmował się tam cleniem i odprawą pociągów. W okresie letnim, aby wspomóc finansowo rodzinę brał zastępstwa za kolegów, udających się na urlopy. Pracował najczęściej w Punkcie Celnym w Goli koło Byczyny, gdzie na rzece Prośnie przebiegała granica polsko –niemiecka, a na moście było przejście drogowe. Ojciec księdza Antoniego był znanym w Baranowie społecznikiem, założycielem i wieloletnim prezesem Towarzystwa Śpiewu. Z jego inicjatywy w 1933 r. na Rynku w Baranowie, przed głównym wejściem do wójtostwa, postawiono pomnik wdzięczności za odzyskaną wolność. Był inicjatorem wielu wycieczek, majówek, zabaw tanecznych i przedstawień o charakterze patriotycznym i narodowym.
Nauka w cieniu wojny
Młody Antoni został ochrzczony w kościele pw. św. Andrzeja i św. Wawrzyńca w Baranowie przez ówczesnego proboszcza tej parafii księdza Stanisława Hundta. Dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Baranowie, pomagał swoim rodzicom w pracach związanych z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Już jako pięcioletni chłopiec pasł krowy. Musiał to robić dłużej niż jego starsze rodzeństwo, ponieważ - nie mając młodszego brata - nie miał komu przekazać tego zadania. Tutaj też rozpoczął swoją edukację w szkole powszechnej, do której uczęszczał przez 2 lata, następnie przez kolejne 4 lata uczył się w szkole podstawowej w Kępnie, którą ukończył w 1939 roku. Wybuch II wojny światowej, 1 września 1939 r., uniemożliwił mu dalszą edukację w Państwowym Gimnazjum w Kępnie. Dlatego jego dalszą nauką zajęli się starsi bracia. W tym czasie najstarszy Marian był już po pierwszym roku filozofii w Prymasowskim Seminarium Duchownym w Gnieźnie, młodszy Józef w 1939 r. zdał maturę w Gimnazjum w Kępnie, a Adam był po tzw. małej maturze. Za zgodą rodziców i pod opieką braci najmłodszy Antoni miał obowiązek paść krowy i uczyć się na pastwisku słówek łacińskich, francuskich i niemieckich. W przerwie obiadowej i wieczorem odbywały się lekcje i codziennie przeprowadzano dyktando z języków obcych. Za popełnione błędy otrzymywał karne punkty, w ramach kary musiał się też uczyć wierszy na pamięć, np.: fragmentów ,,Pana Tadeusza”, koncertu Wojskiego, Jankiela itp.
Wojenna tułaczka
Mimo wojny i zakazu uczestniczenia we mszy świętej, każdego ranka chodził do kościoła w Baranowie. Służył do mszy świętej, którą w zamkniętym kościele odprawiał ksiądz Stanisław Hundt. Jesienią, w 1940 r., najstarszy brat, Marian, starając się uniknąć wywózki do Niemiec podjął pracę pielęgniarza i rozpoczął opiekę nad ciężko chorym ojcem jednego z właścicieli dóbr w Olszowie. Drugi brat, Józef został przez okupantów wywieziony do Niemiec, do pracy w gospodarstwie rolnym. Najgorsze przyszło jednak 10 października 1940 r., kiedy to o godzinie 4.00 nad ranem do domu zapukali niemieccy żołnierze i nakazali w ciągu 20 minut opuścić rodzinny dom, gdyż na zamieszkanie w nim i przejęcie gospodarstwa rolnego czekali już nowi osadnicy, którzy przybyli z Niemiec. Całej rodzinie wolno było zabrać ze sobą maksymalnie 10 kilogramów podręcznego bagażu. Ojciec - znany z umiłowania ojczyzny i organizujący w okresie międzywojennym różne patriotyczne i narodowe spotkania – musiał liczyć się z wysiedleniem z Wielkopolski, którą w 1940 r. - decyzją władzy okupacyjnej -włączono do Rzeszy. Otoczeni kilkoma uzbrojonymi strażnikami zostali doprowadzeni do punktu zbornego w szkole podstawowej w Baranowie. Następnie wszystkich zebranych przeprowadzono do Kępna i umieszczono w spichlerzu koło dworca kolejowego. Później pociągami towarowymi wywieziono do obozu w Radogoszczy na przedmieściach Łodzi, gdzie znajdowały się już tysiące Polaków wysiedlonych przez Niemców ze swoich domów. Obóz ten grupował ludzi w większe transporty w celu wywożenia ich już konkretnie do Generalnej Guberni, w Kieleckie, Siedleckie, czy w Beskidy, a także do obozów koncentracyjnych i właściwych więzień. Pociąg z rodziną Śpikowskich skierowano do Częstochowy. Część przybyłych tam wysiedleńców mogła zamieszkać w mieście, a resztę rozmieszczono w pobliskich wioskach. W ten sposób Antoni Śpikowski z rodzicami i rodzeństwem znalazł się w oddalonej około 8 km na północ od Częstochowy małej miejscowości Wierzchowisko w gminie Mykanów.
~ Antoni Matuszewski
Więcej w nr 22 (1277) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!