Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Błażeja, Margerity, Saturnina 29 Listopada 2024, 09:32
Dziś 5°C
Jutro 5°C
Kępno
7 Lutego, 2019

Historia: Tajemnice kępińskich cmentarzy

Czesław Grzeszkowiak po wielu latach przerywa milczenie i wspomina, jak, zaraz po wojnie, był świadkiem ekshumacji żołnierzy radzieckich na cmentarzu parafialnym w Kępnie. Opowiada też o pochówku na cmentarzu ewangelickim.

Kępnianin Czesław Grzeszkowiak (ur. 1947 r.) po wojnie wraz z rodzicami, siostrami i braćmi mieszkał przy ulicy Berwińskiego na ówczesnym osiedlu Kolejowym w Kępnie. Stały tam tylko wielorodzinne domy poniemieckie, nie było jeszcze wybudowanego osiedla przy ul. Spółdzielczej. - Od ulicy Sikorskiego biegła droga polna, przy której stały słupy telefoniczne, dukt ten biegł do ul. Sienkiewicza i dalej do targowiska, które mieściło się na placu, gdzie dziś wybudowane jest osiedle Wiosny Ludów. Przy tej drodze 18 kwietnia 1945 r. zginął mój brat Heniek, razem z kolegą. Rozerwała ich mina talerzowa, którą znaleźli. Ta droga była zaminowana, jak przyjechało wojsko, to znalazło więcej niewybuchów. Mój brat pochowany jest na tutejszym cmentarzu, ten drugi chłopiec też tu leżał, ale potem rodzina się wyprowadziła i go ekshumowali – wspomina to traumatyczne wydarzenie Cz. Grzeszkowiak, który urodził się niespełna 2 lata później, o tym tragicznym wydarzeniu opowiedziała mu mama. Słyszała wybuch miny, wracając z zakupów w Rynku.

Ekshumacje czerwonoarmistów

Pan Czesław z sentymentem wspomina lata powojenne, kiedy to jako mały chłopiec chodził do Szkoły Podstawowej nr 1, w tym czasie był świadkiem ekshumacji ciał czerwonoarmistów pochowanych na cmentarzu katolickim w Kępnie. - Chodziłem wtedy do Szkoły Podstawowej nr 1 i miałem 10, może trochę więcej lat. Myślę, że to było pomiędzy 1957 a 1960 rokiem – stara sobie przypomnieć Cz. Grzeszkowiak. - Pewnego dnia zauważyłem, będąc na grobie brata Henryka, samochód ciężarowy, który stał na cmentarzu parafialnym i jakiś ruch wokół niego. Przyszedłem tam od strony krzyża, bo dalej nie pozwolono.
Jego zdaniem rosyjska ciężarówka wyjechała główną bramą od ul. Sienkiewicza. - Ja wtedy z kolegami biegałem za takimi ciężarówkami, bo żołnierze rzucali nam... suchary. Były strasznie twarde, ale my, dzieciaki, lubiliśmy je jeść – mówi kępnianin.
Prowadzi nas na cmentarz i wskazuje miejsce, gdzie na długości około 10 metrów (cztery groby) pochowani byli ekshumowani wówczas Rosjanie. Miejsce znajduje się, idąc w górę cmentarza, w dolnej jego części, po lewej stronie. Nieopodal pochowani są żołnierze Wojska Polskiego, którzy zginęli w czasie strzelaniny z oddziałem Franciszka Olszówki „Otta”. 22 listopada 1945 r. z 35-osobowym oddziałem wkroczył on do Kępna i m.in. z użyciem panzerfausta zaatakował powiatową siedzibę Urzędu Bezpieczeństwa. W efekcie rozbito cały obiekt, oblano benzyną i podpalono wszelkie znajdujące się w budynku dokumenty i akta śledcze, a także uwolniono wielu więźniów. Czterdziestominutową akcję zakończył umówiony wcześniej wystrzał z rakietnicy oraz głośny okrzyk „Niech żyje Armia Krajowa!”.
W następstwie owego ataku zabito czterech ubeków, jednego czerwonoarmistę, a czterech żołnierzy bezpieczniaków zostało rannych. Zginęła także podczas silnego ostrzału, przebywająca na terenie urzędu, rodzina jednego z oficerów UB. Po stronie leśnych było tylko dwóch rannych. Po tych wydarzeniach miejscowi ubecy, chcąc pomniejszyć swą nieudolność, w meldunkach składanych zwierzchnikom, następnego dnia pisali o 150-, 200-osobowej zbrojnej „bandzie”, która przyjechała do miasta na pięciu ciężarówkach wiozących poza „bandytami” również CKM-y, RKM-y oraz wielkie ilości granatów.
Cz. Grzeszkowiak pokazuje miejsce i obrazowo opisuje ekshumację. - Tych ciał mogło być co najmniej 5 i były złożone tutaj. Mogli zostać tutaj przywiezieni i zakopani w czasie wojny lub tuż po niej. W radzieckich dokumentach na pewno wszystko dokładnie zostało zapisane – tłumaczy. - Nie pamiętam, czy tu były mogiły, ale widziałem nowe, jasne, chyba sosnowe trumny, które przywieźli tą ciężarówką. Wyciągali ciała z trumien, w których byli pochowani, przekładali do tych świeżo zrobionych i ładowali na tę ciężarówkę. Natomiast trumny nieuszkodzone podczas wydobywania, wkładali w przywiezione trumny.
Jak opowiada, w trakcie odkopywania ciał i ładowania trumien na samochód obecnych było około 10 osób. – Byli to radzieccy żołnierze w furażerkach, ale też osoby cywilne. To wszystko wydarzyło się w ciągu jednego dnia. Przypuszczalnie ekshumowane ciała przewieziono na cmentarz żołnierzy radzieckich we Wrocławiu.
Pan Czesław pamięta też, że nieco dalej znajdował się grób radzieckiego oficera. - To był prawdopodobnie major. Grób z pomnikiem znajdował się przy ścieżce koło pięknej szerokolistnej lipy. Z tego co kojarzę, pomnik wykonany był z czarnego marmuru i widniała na nim czerwona gwiazda, a także tablica z imieniem, nazwiskiem i stopniem żołnierskim. Jego wtedy nie ekshumowano, ale później grób zniknął. Ktoś go musiał usunąć.

~ bem, m

Więcej w nr 6 (1312) 2019 r. „Tygodnika Kępińskiego”.

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!