Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Kamila, Karoliny, Roberta 18 Lipca 2024, 10:27
Dziś 21°C
Jutro 27°C
Sport
9 Listopada, 2017

KKO: Szalony mecz w Laskach, Orzeł i Pogoń solidarnie na remis

Wyjazdową wygraną 5:1 (1:0) nad Olimpią Brzeziny piłkarze Klubu Sportowego Opatówek na kolejkę przed końcem pierwszej części sezonu 2017/2018 zapewnili sobie tytuł mistrzów jesieni w Kaliskiej Klasie Okręgowej. Drużyna spod Kalisza na tą chwilę legitymuje się imponującym bilansem dwunastu wygranych, jednego remisu oraz bramek 38:5. Zajmujący drugie miejsce Piast Kobylin ma już osiem punktów straty do drużyny z Opatówka.

Sytuacja mających czwartoligowe aspiracje piłkarzy oraz działaczy klubu z Kobylina staje się coraz bardziej skomplikowana. Drużyna z Opatówka punktuje regularnie, tymczasem Piast gubi punkty w kluczowych momentach rundy. W jednym z ciekawszych pojedynków przedostatniej kolejki rundy jesiennej Piast drugi raz w tym roku musiał uznać wyższość Stali Pleszew. Tym razem podopieczni trenera Marka Nowickiego przegrali na wyjeździe 0:1. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Łukasz Jańczak. Piast w tym meczu miał przewagę w posiadaniu piłki, lecz nie przekładało się to na stwarzanie groźnych sytuacji. Najbliżej trafienia goście byli na początku pojedynku, lecz uderzenia Mateusza Olkiewicza i Tomasza Kokota w dobrym stylu obronił Tomasz Szymkowiak. Stal ograniczała się jedynie do kontrataków. I to właśnie po jednej z nich szansę na strzelenie gola miał Bartosz Mazurek, jednak Jakub Poślednik instynktownie obronił. W 77. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. Po uderzeniu głową Łukasza Jańczaka piłka trafiła w poprzeczkę, ale dobitka tego samego gracza była już skuteczna. Po stracie gola Piast próbował rozpaczliwych ataków, lecz pleszewianie dobrze spisywali się w obronie i nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa. W końcówce mogli nawet podwyższyć wynik, ale ze strzałem Bartosza Mazurka poradził sobie bramkarz Piasta. W Pleszewie kibice byli świadkami spodziewanych emocji, ale doczekali się zaledwie jednej bramki. Zdecydowanie więcej zaoferowały swoim kibicom jedenastki z Lasek i Krotoszyna. To był bardzo szalony mecz w wykonaniu Astry i Victorii. Skazywani na pożarcie gracze z Lasek zdołali postawić się wymagającemu rywalowi, ale ponownie nie zdołali dopisać do swojego dorobku chociażby jednego punktu. Pierwsza połowa tego elektryzującego spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem. Po przerwie padło za to aż siedem goli. Krotoszynianie przegrywali już 1:3, ale ostatecznie wrócili z dalekiej podróży i wygrali 4:3. Hattricka w tym spotkaniu skompletował Mikołaj Marciniak. To on otworzył wynik tuż po przerwie. Później do głosu doszli jednak gospodarze, którzy w ciągu ośmiu minut, po trzech stałych fragmentach gry wyszli na prowadzenie 3:1. Przyjezdni jednak się nie poddali. Najpierw drugie trafienie zaliczył Mikołaj Marciniak, a następnie do remisu doprowadził Krzysztof Ratyński. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w 90. minucie Astra zdobyła bramką na wagę trzech punktów. Szymon Polowczyk zagrał piłkę wzdłuż pola karnego, a Mikołaj Marciniak dostawił tylko nogę i bramkarz Victorii skapitulował po raz czwarty. Remisami zakończyły się natomiast mecze z udziałem dwóch innych przedstawicieli regionu na tym szczeblu rozgrywkowym. O tym, że Barycz Janków Przygodzki jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem dla Orła Mroczeń wiadomo od lat. Barycz nigdy nie „leżała” podopiecznym Marka Wojtasiaka i po raz potwierdziła to murawa. Orzeł przegrywał 0:1, ale tuż przed przerwą za sprawą Marcina Góreckiego zdołał doprowadzić do wyrównania. Czternaście minut przed końcem najskuteczniejszy gracz mroczenian wyprowadził drugi cios, po którym wydawało się, że Barycz już się nie podniesie. Tymczasem goście z Jankowa Przygodzkiego zdołali doprowadzić do wyrównania i wywieźć z Mroczenia jeden punkt. Korzystnego wyniku do końca nie byli też wstanie dowieźć piłkarze Pogoni Trębaczów. W wyjazdowym pojedynku z Victorią Skarszew trębaczowianie prowadzili 3:1, ale ostatnie słowo w tym meczu należało do gospodarzy, którzy rzutem na taśmę zdołali uratować remis. Mecz w Skarszewie rozpoczął się jednak dla podopiecznych Jarosława Karnasiewicza nie najlepiej. Gospodarze po trafieniu Jakuba Jóźwiaka objęli prowadzenie już w 3. minucie. Przyjezdni odwrócili losy spotkania jeszcze w pierwszej połowie, kiedy to zaaplikowali rywalom trzy bramki. W końcówce spotkania w szeregach trębaczowian zabrakło jednak konsekwencji i koncentracji. Pogoń roztrwoniła dwubramkową zaliczkę i ostatecznie wyjechała z trudnego terenu z jednym punktem.

~ BAS

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!