Nowy Jork: Niebezpiecznie jest bawić się gniewem
Uczestnicząca w 55. Nowojorskim Festiwalu Filmowym kępnianka Małgorzata Pośpiech, mieszkająca w USA już od kilkudziesięciu lat, opisuje na łamach „Tygodnika Kępińskiego” swoje spotkanie z Agnieszką Holland. Więcej o festiwalu, autorka napisze do styczniowego numeru „Odry”.
Wśród kilkudziesięciu filmów z całego swiata w programie głównym 55. Nowojorskiego Festiwalu Filmowego miała miejsce amerykańska premiera „Pokotu” Agnieszki Holland. Główny pokaz miał miejsce w sobotę wieczorem, 30 września 2017 r. w reprezentacyjnej sali Alice Tully Hall w kompleksie Lincoln Center, a drugi nastepnego dnia, w południe, w jednym z kin Eleanor Bunin, rownież w Lincoln Center. Podczas obu projekcji kina były zapełnione. Niezwykle trudna i bardzo wymagająca i wyrafinowana nowojorska publiczność przyjęła „Pokot” entuzjastycznie, długotrwałymi oklaskami. Po filmach odbyły sie spotkania z A. Holland, Kasią Adamik i kompozytorem Antonim Komasa-Lazarkiewiczem. Prowadziła je znana i ceniona krytyk filmowa Amy Taubin, która, zapowiadając film – stwierdziła, że jej zdaniem – „Pokot” to jeden z najlepszych filmów ostatniego dwudziestolecia, nie tylko polskich, ale w skali światowej. Na spotkaniu z publicznością A. Holland powiedziała m.in.: – Film jest oparty na powieści Olgi Tokarczuk, polskiej, świetnej i bardzo znanej pisarki. Jest to powieść o niezwykle skomplikowanej konstrukcji, wielopłaszczyznowa i wielowątkowa. Tokarczuk napisała pierwszą wersję scenariusza, przeczytałam ją i była okropna. Usiadłyśmy więc nad nim i powiedziałam jej: musimy zupełnie zapomnieć o powieści, zabierze nam to dwa, trzy miesiące i scenariusz bedzie gotowy. Dwa lata pózniej ciagle nie był skończony. Myślę, że dobre książki bronią sie przed adaptacjami filmowymi, więc musimy je zdekonstruować. I w pewnym sensie, i ja, i ona, musiałyśmy zapomnieć o powieści. W rezultacie myślę, że film jest wierny książce, ale równocześnie jest inny. Zadaniem nowym dla mnie było to, że jest to zupełnie odmienny rodzaj narracji od tego, który ja uprawiałam przez ostatnie dwadzieścia, trzydzieści lat. To znaczy – od stylu psychologicznego historycznego dramatu. Pomyślałam, ze spróbuje i chciałam spróbować ale niemożliwe było sprzedać ten pomysł i skompletować budżet w takiej formie, ponieważ i producent i dystrybutor i finansujący film, lubią, kiedy film pasuje do jednej z kategorii i nie mogli zrozumieć, jaki ma być ten film. A więc skończyło sie na opisie filmu jako anarchistycznego, feministycznego, ekologicznego thrillera z elementami złej komedii i bajki. I to poskutkowało. Zgodzili się (widownia śmieje się). Myślę, że to prawda. Taki jest ten film. I w końcu zrobiliśmy film... Jestem zaszczycona, że film jest polskim kandydatem do Oscarów. I dziękuję wszystkim, którym to zawdzięczam... film jest odczytywany jako film polityczny, bo zmienił sie rząd, nowy, podobny do tego, jaki jest tu teraz. Nie było to złe dla filmu... Jakby niektóre postacie zeszły z ekranu i zajęły ważne stanowiska w polskim rządzie...
A. Holland: Gniew... Gniew tych, którzy nie mają władzy, nie są zauważalni, którzy widzą i odczuwają niesprawiedliwosć, brutalność władzy, jej brutalną siłę. Ten gniew rośnie do momentu, w którym staje sie niebezpieczny. To jest wspaniałe uczucie: mieć taką pasję, ale tym samym jest bardzo niebezpieczne. Wczoraj rozmawialiśmy o tym, że to jest tak jak z ogniem, że ogień może cię ogrzać, ale może zniszczyć twój dom. Jest bardzo niebezpiecznie bawić się z ogniem. Jest niebezpiecznie bawić się z gniewem. Myślę, że żyjemy w świecie, gdzie wiele sił politycznych i media używają gniewu jako ważnego narzędzia, żeby manipulować ludzi i społeczeństwa. To zjawisko bardzo mnie interesuje. Czasem mam takie same fantazje jak pani. Ale oczywiście nie robię tego. Robię filmy.
~ Małgorzata Pośpiech (Nowy Jork)
Bądź pierwszy!