Olszowa: Mają dość śmieci na ich polach
Mieszkańcy Olszowy i sąsiednich miejscowości protestują i skarżą się na Zakład Zagospodarowania Odpadów w Olszowie.
Zarówno mieszkańcy Olszowy, w której zlokalizowany jest Zakład Zagospodarowania Odpadów, jak też sąsiednich miejscowości, mówią „dość!” zaśmiecaniu pól. Śmieci, zalegające na polach i drogach, pochodzą z ZZO Olszowa.
ZZO szkodzi środowisku i mieszkańcom
Śmieci to nie tylko kwestia estetyki i zanieczyszczenia środowiska – stwarzają one również zagrożenie dla zwierząt oraz są dużą niedogodnością podczas uprawy pól. - Od samego początku powstania tego zakładu mieszkańcy zgłaszali problem leżących na polach śmieci. To jest nie tylko problem estetyczny, ale przede wszystkim te śmieci powodują straty w uprawach, bo ptactwo gromadzące się nad składowiskiem wydziobuje też nasiona zbóż, kukurydzy. Folie, zanieczyszczające uprawy, stwarzają też zagrożenie dla zwierząt hodowlanych, bo połknięcie takiej folii jest dla nich niebezpieczne. Odpady utrudniają też rolnikom pracę na roli, niszczona jest ich ciężka praca – podkreśla sołtys Olszowy Grzegorz Berski, który jest zbulwersowany zaistniałą sytuacją. - Składowane są też odpady mokre i żywność, więc stąd mogą też brać się różne zarazki, bakterie, choroby – dodaje. - Mamy XXI wiek, gdzie kładzie się nacisk na ekologię oraz ochronę środowiska. Taki też był cel powstania zakładu: likwidacja lokalnych, mniejszych wysypisk śmieci i dbanie o stan środowiska. Prawda jest zupełnie inna, ten zakład stwarza większe zagrożenie, niż mniejsze wysypiska. ZZO Olszowa od kilku lat degraduje nasze środowisko – dodaje. Oburzona jest także radna Danuta Pastok. - Jako radna interweniowałam parę razy na sesji w tej sprawie. Pani prezes powiedziała, że posprzątają i wszystko będzie dobrze. Posprzątali, ale za trzy dni znów było to samo. Śmieci, szczury... Największy problem jest z foliami, które leżą na polach, wszędzie są rozsypane. To jest tragedia, tak dalej nie może być. Naprawdę, szkoda tych rolników. Podatki płacą, jak wszyscy, a zbiorów nie mają prawie wcale. Dwa razy sieją, dwa razy uprawiają. Gmina musi coś z tym zrobić. Do tego jak wieje wiatr, to ten odór dociera do domów. Nie wiem, kto dał zezwolenie, żeby wysypisko było zlokalizowane tak blisko wioski, to jest niedopuszczalne – mówi.
Rolnicy mają dość
Głos w sprawie zabrali również mieszkańcy i rolnicy. - Tutaj mają dumną nazwę: Zakład Zagospodarowania Odpadów. A powinni to w tej chwili zmienić na Zakład Zaśmiecania Środowiska. To miało być ekologiczne, najnowocześniejsze w Europie, o standardach europejskich a widać, jak to teraz wygląda, jakie to jest ekologiczne. Została tylko nazwa, a zakład zaśmieca środowisko, całą okolicę. W tamtym roku miałem kukurydzę, posiekli to razem z tymi foliami. Później trzeba było to wszystko przerobić, to było gdzieś 80 ton, wszystko ręcznie przebrać, bo inaczej temu zwierzakowi się tego nie da, bo może paść – mówi z żalem jeden z rolników. Wytłumaczył on także, że kiedy budowano zakład, zniszczona została drenarka. - Teraz nie chcą się do tego przyznać, mówią, że nie było głęboko kopane, ale wszystko wychodzi na jaw, bo na pole nie idzie wjechać. Wychodzi woda. Oni mówią, że to jest woda podskórna. Ale w tej chwili nie pada, wszędzie pola są suche, a tam nie idzie ciągnikiem wjechać, bo drenarka nie jest odprowadzona, jest zablokowana i woda wychodzi na zewnątrz – dodaje.
Również mieszkańcy Świby, Kierzna i Ostrówca skarżą się na śmieci pochodzące z ZZO. - Dobrze, że S8 jest ogrodzone i wszystkie te śmieci zatrzymują się na siatce, bo inaczej te śmieci przywiałoby do naszych domów, ten burdel mielibyśmy na podwórkach – przyznaje rolnik z Ostrówca. - Dodatkowo taka foliówka stwarza zagrożenie dla kierowców, bo jeżeli wpadnie na S8, komuś na szybę, może dojść do wypadku – dodaje G. Berski. - Tu miała być główna sortownia z prawdziwego zdarzenia, kompostowniki, odpady kruszywa, jakieś biogazownie. To wszystko nie miało iść na pryzmę, tylko miało być przerabiane. Miał być recykling, a tam nawet opony leżą z resztą odpadów, wszystko razem – kwituje jeden z protestujących rolników. - Jeśli tak będzie to nadal wyglądać, do jakich stert dojdziemy za kilka lat? Te śmieci nas zasypią. Miała być segregacja, a jest tylko składowisko, nic więcej – dopowiada inny.
Pismo za pismem
Sołtys robi, co w jego mocy, aby problem został rozwiązany, m.in. apeluje do władz zakładu i kieruje do nich kolejne pisma. - W 2015 r. złożyłem pierwsze pismo do poprzedniego prezesa, wtedy tutaj zamontowano siatki, ale one w ogóle nie spełniają oczekiwań rolników, są za niskie – mówi sołtys. - Były też prowadzone rozmowy z obecną panią prezes. Napisałem kolejne pismo w tej sprawie, do wiadomości burmistrza i poseł Andżeliki Możdżanowskiej, która zaoferowała pomoc w tej sprawie. Jak na razie nie ma żadnych efektów. Jest pozbierane trochę śmieci z pól... - przyznaje rozżalony. - Ten problem dotyczy składowiska, ale również placu, bo takie coś nie powinno mieć miejsca, żeby śmieci leżały na zewnątrz. Rozmawiałem z pracownikami innych zakładów w całej Polsce i oni powiedzieli, że to jest niedopuszczalne. Wszystkie samochody powinny być rozładowywane w środku, w halach. Gdyby teraz przyszła wichura, te wszystkie śmieci od razu są na polach – zauważa. Pismo do Spółki w tej sprawie skierował również burmistrz, prosząc o poinformowanie Gminy Kępno o wszelkich działaniach, jakie Spółka podejmuje w zakresie należytego zabezpieczenia terenu w celu zachowania czystości i porządku.
~ KR
Więcej w nr 17 (1272) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!