Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Janusza, Marii, Reginy 22 Listopada 2024, 05:14
Dziś 2°C
Jutro 1°C
Sport
10 Listopada, 2017

Piłka nożna: Armenia, kraj bliski Polakom

Wycieczka do Armenii na mecz Armenia - Polska w ramach eliminacji do MŚ w Rosji 2018 r.

Ostatnimi czasy mecze z udziałem reprezentacji Polski w piłce nożnej cieszą się niebywałym powodzeniem, a wsród kibiców zrodziło się nawet coś w rodzaju kultu, bowiem na mecz gdziekolwiek by nie byl rozgrywany wybiera się bardzo wielu kibiców. Nie inaczej bylo przy okazji meczu Armenia – Polska rozgrywanego na dalekim Kaukazie w stolicy Armenii Erywaniu w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata, które to finały zostaną rozegrane na stadionach w Rosji 2018 roku. Na mecz wybrała sie grupa kibiców i sympatyków piłkarskich z Wielkopolski. Właśnie przy okazji tegoż spotkania przy znacznej pomocy Centrum Rozwoju Stosunków Ormiańsko – Polskich i prezesa Karena Shahumyana udało nam się zorganizować i odwiedzić ten malowniczy i fascynujący kraj. Państwo u podnóża Biblijnej Góry Ararat, na której to osiadła Arka Noego robi ogromne wrażenie.
Ale po kolei lot z Warszawy z miedzylądowaniem w Kijowie zajął nam około 5 godzin. Następnie zameldowaliśmy się w hotelu w Erywaniu, krótki spacer po mieście i oczywiście nocleg. Następnego dnia po śniadaniu i spotkaniu z naszą przewodnik panią Marzeną, Polką mieszkającą w Armenii od ponad 20 lat, udaliśmy się na zwiedzanie Erywania. Stolica Armenii jest jednym z najstarszych, miast świata. Została założona w 783 roku p.n.e. Rzym jest dla przykładu 30-lat młodszy. Na początku miasto nie wydaje się w żaden sposób szczególne, ale pierwsze co zauważamy, idąc ulicą, to porządek i czystość. Samochody: mercedesy, audi... wszystkie lśniące i czyściutkie, można też dostrzec ikony socjalizmu lady, wołgi. Erywańczycy ubierają się naprawdę dobrze i modnie, szczególnie nie można oderwać oczu od kobiet, bardzo zadbanych z delikatnym makijażem, podkreślającym ich piękną ormiańską urodę. Od pani Marzeny dowiedzieliśmy się o tym, że wśród Polaków jest wiele osób pochodzenia ormiańskiego, że wymienię tylko takie postacie jak – aktorka Anna Dymna, krytyk kulinarny – Robert Makłowicz, poeta – Zbigniew Herbert czy kompozytor – Krzysztof Penderecki. Ponadto Cher urodziła się jako Cherilyn Sarkisian, Charles Aznavour – jako Szahnur Waghinak Aznawurian, ojcem Andre Agassiego był Emanoul Aghassian oraz znany piosenkarz Garou. Wszyscy są potomkami emigrantów. Liczba ludnośći w samej Armenii wynosi prawie 3 miliony. Trzecia część Armeńczyków mieszka w Erywaniu, tu są studia oraz perspektywy pracy, własnie dlatego stolica ciągle się rozrasta i przyciąga. Niby zabudowa socjalistyczna, ale też nowoczesna i stylowa. Nad miastem góruje 23-metrowy pomnik „Matki Armenii”, która w dłoni trzyma miecz i spogląda w kierunku Turcji, chyba najbardziej znienawidzonego przez Ormian kraju. Najdobitniej o tej nienawśći świadczy „Cicernakaberd” pomnik Muzeum Ludobójstwa – należy przypomnieć, że w 1915 r. Turcy ze względu na czystki etniczne (religią w Turcji jest islam, a w Armenii chrześcijaństwo), w ciągu jednego roku wymordowali przeszło 1,5 miliona Ormian – było to pierwsze tak masowe ludobójstwo w dziejach świata, wielu uciekło. Nieopodal wzgórza, na którym znajduje się pomnik jest stadion Harazdan swego czasu jeden z największych w Europie (mógł pomieścić 80-90 tys. ludzi). Kilkadziesiąt metrów obok stadionu znajduje się pomnik piłkarzy Araratu Erywań. Na niewielkim wzniesieniu piętnastu piłkarzy, trener Nikita Simonian i jego asystenci. Przed nimi postawiono wielką replikę Pucharu ZSRR. Pod sierpem i młotem wygrawerowano informację, że Ararat Erywań triumfował w tych rozgrywkach w 1973 i 1975 r. oraz, że w 1973 r. został mistrzem kraju, wyprzedzając w tabeli takie sławy jak: Dynamo Kijów i Dynamo Moskwa. To byly czasy – opowiada nam napotkany starszy gość ubrany w dres klubu Ararat. Jak się okazło spotkalismy byłego zawodnika tej drużyny, którego wnuk gra obecnie w reprezentacji Armenii U-21. Lepiej nie mogliśmy trafic. W Araracie grali sami Ormianie – kontynuował. Nie bylo na nas mocnych. Wtedy wszyscy żylismy piłką. W sezonie 1974/75 r. dotarlismy do ćwierćfinału Pucharu Mistrzów (dawniej - PEMK), gdzie odpadlismy dopiero z obrońcą i tryumfatorem tej edycji Bayernem Monachium, przegrywając mecz w Monachium 2-0 i wygrywając w Erywaniu 1-0. Teraz jest duzo gorzej, bo nie mamy dobrych zawodników. Jest tylko jeden Mchitarian (Manchester United) – mówi, że to taki ich Robert Lewandowski. Sam Mchitarian to jednak za mało. Stwierdził że jest realistą i na nasze pytanie – czy Armenia ma z Polską szansę odpowiedział bez wahania – Nie!. Wymienił jeszcze kilka nazwisk, które dobrze pamietał, jak: Lato, Szarmach i Deyna. A nam aż przeszły ciarki. Na koniec życzył nam zwycięstwa i awansu do MŚ w Rosji. Wyjeżdżamy z Erywania 28 km na wschód, gdzie kolejnym punktem naszego zwiedzania był klasztor Garni, poświęcony bogu słońca Michru i twierdza. Klasztor Garni to jedyny eksponat ze starożytnych pomników Armenii. Garni jest jednym ze świadectw pokazujących miejsce Armenii w starożytnym świećie. Bowiem tu dochodziło do połączenia Wschodu z Zachodem. Armenia to kraina objawowa. Podobnie jak jezioro Sewan, które również odwiedziliśmy.
Po dwóch dniach zwiedzania, atrakcjach turystycznych oraz wspaniałych wrażeniach związanych między innymi z wizytą w fabryce dywanów (najstarsze wyroby mialy około 400 lat). Udaliśmy się na wieczór z muzyką armeńską. Wspólną biesiadę i kolację zorganizowało w przeddzień meczu Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Armeńskiej.
Nadszedł moment, na który tak bardzo wyczekiwaliśmy i główny cel naszej wyprawy, czyli mecz eliminacyjny z drużyną Armenii. Jeśli chodzi o futbool to przegrywa tu z „Borbą”, czyli zapasami i sztangą – kolejną dyscypliną sportu jest podnoszenie ciężarów. Na trzecim miejscu są szachy – to sport narodowy. Dzieci uczą się grać już w szkole, można je zobaczyć grające na placach, gdzie pełno jest umieszczonych szachownic, zamiast boisk do piłki nożnej. Liga piłkarska w Armenii nie rozwija się - w najwyższej klasie rozgrywkowej gra 8 drużyn. Na spotkania ligowe Ormianie nie mają ochoty i w porywach przychodzi ich 200 osób. Na meczach kadry jest trochę lepiej, ale święta piłkarskiego nie ma. Dlatego mecz z Polską rozegrany będzie na małym kilkunastotysięcznym stadionie Hanrapetakan. Chociaż obecnie piłka ligowa pozostawia w Armenii wiele do życzenia, to reprezentacja potrafi zaskoczyć i bywa nieprzewidywalna. Dlatego nauczeni jednak doświadczeniem z poprzedniego spotkania, m.in. blamażu w Kopenhadze 0-4 oraz pierwszego meczu z Ormianami w Warszawie na Stadionie Narodowym, gdzie w dramatycznych okolicznościach wygraliśmy 2-1. Mieliśmy lekkie obawy o formę naszych reprezentantów. Jak się wkrótce okazało, nasze obawy były bezpodstawne, wszystko poszło łatwo i przyjemnie. Pierwszy gol padł już w drugiej minucie meczu, a piłkę do bramki posłał Grosicki. Błyskawicznie strzelona bramka pozwoliła naszym zawodnikom na kontrolowanie meczu i punktowanie rywali. W końcu z Armenią wygraliśmy 6-1. Swoje trafienia dołożyli Błaszczykowski i Wolski, natomiast Lewandowski popisał się hat-trickiem i tym samym został najskuteczniejszym zawodnikiem w dziejach reprezentacji Polski. Na Kaukaz wybrała się spora grupa kibiców, których na stadionie pojawiło się półtora tysiąca. Po ostatnim gwizdku sędziego armeńscy i polscy kibice podziękowali sobie wspólnymi oklaskami. Warto było pokonać tak dużo kilometrów, bo reprezentacja zgotowała w Erywaniu prawdziwe show.
Armenia to kraj magiczny, fascynujący o przebogatej kulturze i historii świata – bowiem to własnie tu po biblijnym potopie, wszystko zaczęło się od nowa. Ormianie to wspaniały mądry, bardzo gośćinny i doświadczony przez los naród, na zewnątrz zawsze jednak, pogodny i życzliwy. W ich naturze łączy się góralska zawziętość i hart ducha z umiłowaniem do zabawy w klimacie kultury śródziemnomorskiej. Także wszędzie widoczna jest majestatyczna swoją posturą – święta Góra Ararat, gdzie swój potopowy rejs, zakończyła Arka Noego. Góra robi niesamowite wrażenie – przyglądasz się jej z podziwem i czujesz, że ona tobie też się przygląda, piękna i milcząca, świadek niezwykłej historii. Wycisnęła na mnie piętno i nawet kiedy wróciłem już do domu, ciągle myślę o niej oraz o tych niezwykłych miejscach i ludziach.

~ Oprac. Jarosław Pawlak

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!