Piłka nożna: Falstart Polonii na początek wiosny
Wreszcie, po czterech miesiącach przygotowań, przyszedł czas na pierwszą wiosenną kolejkę ligową z udziałem piłkarzy z Alei Marcinkowskiego. Ale nie tak miała wyglądać inauguracja wiosny na Stadionie Miejskim w Kępnie. Biało-niebiescy przegrali przed własną publicznością z LKS-em Gołuchów 0:1 (0:0). Duży wpływ na końcowy wynik spotkania miała decyzja sędziny z 73. minuty gdy pani arbiter podyktowała rzut karny dla przyjezdnych.
Po odwołaniu zdecydowanej większości meczów ostatniej kolejki gracze z Alei Marcinkowskiego zainaugurowali rundę wiosenną dopiero w minioną sobotę. Odwołanie pierwszej wiosennej kolejki sprawiło, że inauguracja drugiej części sezonu miała miejsce w Kępnie. Podopieczni Bogdana Kowalczyka podejmowali LKS Gołuchów, który uchodzi za dużą niewiadomą rozpoczętej rundy. Biało-niebiescy przystąpili do meczu osłabieni brakiem Jakuba Góreckiego, któremu przeziębienie nie pozwoliło na występ w sobotnim spotkaniu oraz Adriana Holaka, który cały czas zmaga się z kontuzją. Absencje nie przeszkodziły jednak miejscowym przejąć inicjatywy już od początku spotkania. Beniaminek z Gołuchowa jednak bardzo dobrze radził sobie w defensywie, szukając jednocześnie okazji do kontry. Najbliżej zdobycia bramki był Remigiusz Hojka, którego strzał z rzutu wolnego sprawił dużo problemów bramkarzowi. Swoje okazje mieli też Filip Latusek i Łukasz Walczak, a strzałami z dystansu zaskoczyć próbowali Wojciech Drygas i Bernard Fai Ndukong. W pierwszej połowie kępnianie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, jednak najwięcej trudności sprawiało im przystosowanie się do gry na naturalnej murawie, której jakość po zimowej przerwie pozostawiała wiele do życzenia. Goście przed przerwą zdołali zagrozić bramce gospodarzy tylko raz, kiedy to wykorzystali fatalny błąd defensywy i Paweł Stempień znalazł się w sytuacji sam na sam. W tym pojedynku lepszy okazał się jednak Grzegorz Kubiszyn. W dużym stopniu to dzięki jego postawie po pierwszych trzech kwadransach utrzymywał się bezbramkowy remis. Po zmianie stron obraz gry nie uległ większej zmianie. Polonia nadal nadawała tempo meczowi, lecz przyjezdni z czasem coraz śmielej zaczęli dochodzić do głosu. Dobrych sytuacji było jednak jak na lekarstwo. Wydarzenia na boisku zmieniły się, kiedy prowadząca to spotkanie Michalina Diakow podyktowała nieco problematyczny rzut karny dla przyjezdnych. Jedenastkę na bramkę zamienił Krystian Benuszak, jednak golkiper kępnian był bardzo bliski udanej interwencji. Z czasem robiło się coraz bardziej nerwowo, co zaowocowało kilkoma żółtymi kartkami. Na boisku zapanował chaos, co pozwoliło beniaminkowi na przeprowadzenie dwóch groźnych kontrataków. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy w polu karnym padł Witold Kamoś. Miejscowi domagali się odgwizdania rzutu karnego, jednak pani sędzina nie podjęła takiej decyzji. W końcówce spotkania ataki gospodarzy przybrały na sile. Przyjezdni bronili się wszelkimi możliwymi sposobami, czego efektem było wykluczenie z gry Igora Skowrona. Obrońca obejrzał dwa żółte kartoniki i od 87. minuty Polonia grała w przewadze jednego zawodnika. W końcówce raz po raz kotłowało się na polu karnym gołuchowian, jednak miejscowym nie udało się uratować punktów. – Bardzo chcieliśmy zacząć wiosnę od zwycięstwa, zwłaszcza, że graliśmy przed własną publicznością. Mimo tej porażki nie mogę powiedzieć, że był to zły mecz w naszym wykonaniu. Nie mam większych pretensji do moich podopiecznych, bo zagrali oni przyzwoicie. Dla nas był to dopiero drugi kontakt z naturalną nawierzchnią i dziś było to widać w naszych poczynaniach – powiedział Bogdan Kowalczyk, szkoleniowiec kępińskiej Polonii. Potknięcie kępnian wykorzystała Obra Kościan, która po zwycięstwie nad SKP Słupca awansowała na piąte miejsce w tabeli. Rozgrywki powoli rozkręcają się i już w najbliższą sobotę kępnianie stoczą drugi wiosenny pojedynek. Gracze z Alei Marcinkowskiego udadzą się na wyjazdowy mecz do Rawicza z tamtejszą Rawią.
~ BAS
Bądź pierwszy!