Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Kamila, Karoliny, Roberta 19 Lipca 2024, 08:23
Dziś 21°C
Jutro 27°C
Sport
25 Września, 2018

Piłka nożna: Hebel, kosa i nie ma przeproś

Dla fanów Zawiszy wyprawa do Rogaszyc zwykle wzbudza mieszane uczucia. Trudno im się dziwić, bo przecież na tym ministadioniku przylepionym smutno do lasu, pobliskiej szosy i niedalekiego szrotu, ich zespół zbierał niegdyś srogie baty. A już klęska Zawiszy, ówczesnego lidera B klasy, przed dwoma laty, to chyba najsmutniejsze chwile w niedługich dziejach tego zacnego klubu. Jednak wierni kibice nie opuszczają swej drużyny w trudnych chwilach, a takie przechodzi ostatnio zespół z Łęki Opatowskiej. Niestety, w tę niedzielę nie pomógł ani bęben, ani trąbka, ani wuwuzela. Zawisza został ugodzony śmiertelnie jednym ciosem i poległ podobnie jak w Opatowie. Ale cały mecz jako żywo przypominał widowisko stworzone kilka godzin później przez Legię i Lecha. Zresztą o tym meczu mogłoby wiele nam opowiedzieć dwóch piłkarzy Zawiszy, którzy zamienili Rogaszyce na stolicę. Cóż, niby Łączy nas Piłka, ale czy powinien cieszyć fakt, że nasza A klasa niewiele różni się od ekstraklasy?

Tercet trenerów Zawiszy wyraźnie postawił na ofensywę. Na boisku od pierwszej minuty zameldowali się nowi gracze, którzy przecież już tydzień temu spisali się bardzo przyzwoicie. Patryk Ziubroniewicz i Arkadiusz Pianka znów mieli wnieść go gry Zawiszy polot i nieustępliwość. No i co prawda tylko na ławce, ale jednak, pojawił się Sebastian Joniak, błyskotliwy pomocnik teamu z Łęki. Pamiętacie tę scenę z „Krzyżaków”, gdy zdesperowany i zrozpaczony Jurand bezradnie walił w zamkową bramę? Wypisz, wymaluj – pierwsze dwadzieścia minut meczu w Rogaszycach. Zawisza pracowicie obijał wrota rogaszyckiej twierdzy, kołatał z pasją i bezskutecznie bił w nią głową. Blisko zdobycia gola był w 20. minucie A. Pianka, ale M. Kasperczyk popisał się wspaniałą interwencją. W 30. minucie D. Szota, etatowy egzekutor rzutów wolnych, spróbował z 25 metrów i znów na posterunku zameldował się golkiper Rogaszyc. Gra się zaostrzyła tak bardzo, aż P. Ziubroniewiczowi poszła krew z nosa, Rywal rąbnął go tak szybko, że sędzia nie zauważył komu należy się za to kartka. Tuż przed gwizdkiem na przerwę ponownie próbował A Pianka, ale i tym razem bezbłędny był Kasperkiewicz. Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian. Wydawało się, że więcej atutów ma Zawisza, ale futbol potrafi być przewrotny. Miejscowi zaczęli ulubioną w tym regionie grę czyli w kości, posypały się bluzgi, miejscami polała krew, ale arbiter, jakby otumaniony ideą tolerancji, tylko namawiał piłkarzy obu drużyn do większej wstrzemięźliwości. A co ma powiedzieć np. tak K. Łuźniak, którego rywal ściął przy linii autowej niby minister Szyszko piłą motorową drzewo w Puszczy Białowieskiej? Wydaje się, że PZPN powinien jednak pomóc sędziom i wydrukować przepisy w wersji dla niewidomych. Braillem. I kiedy wydawało się, że Rogaszycom nie uda się jednak wciągnąć gości w pułapkę chaosu i bezładnej kopaniny, prosty błąd popełnił kapitan Zawiszy, stracił piłkę przed bramką przeciwnika, po czym natychmiast poszło długie podanie na szpicę - do P. Drobczyńskiego, ten pomknął jak speedy Gonzales i strzałem lewą nogą nie dał szans Pająkowi. Była 50. minuta meczu. Za 15 minut trener P. Chałubiec wpuści S. Joniaka za K. Łuźniaka, a M. Płociennika za P. Idczaka, wybierając wariant ultraofensywny. Niestety, słabością Zawiszy na początku sezonu jest mizerny atak. Poza tym D. Szota zgubił swoją magiczną skuteczność. Jego rzuty wolne, bite przecież i mocno, i dokładnie, nie znajdują drogi do bramki rywala. I tu było podobnie. W 75 m. Szota z wolnego po faulu na Poltem Niestety bramkarz był szybszy. W 77. S. Gola huknął tuż obok słupka. 80. Minuta Ł. Domino próbuje sam, ale bramkarz wygarnia mu piłkę spod nóg. I ponownie Domino z daleka. Na nic zdała się waleczność Ł. Domino i pełna poświęcenia gra całego zespołu. I nie pomogła nawet przedłużona aż o 12 minut druga połowa. Bez chirurgicznej skuteczności w ataku trudno myśleć o zwycięstwach na wyjazdach, bo przeciw Zawiszy wszyscy grają w podobnym, stolarsko-rolniczym stylu. Hebel, kosa i nie ma przeproś.

~ (es)

KS Rogaszyce - Zawisza Łęka Opatowska 1:0 (0:0). Bramka. P. Drobczyński (23.).
Rogaszyce: M. Kasperczyk, K. Głowiak, P. Drobczyński (B. Wróbel), J. Jędrecki,
Sz. Gawłowski, M. Figaszewski (60.ż), K. Górecki, T. Dłubek, M. Nawrot (D. Tomaszewski),
D. Mielcarek, P. Goj (J. Tyczka).
Zawisza Łęka Opatowska: P. Chałubiec, Ł. Domino, P. Kurkiewicz (58.ż),
P. Idczak (65. M. Płóciennik), S. Gola (60.ż), D. Szota, A. Pianka (78.ż),
K. Łuźniak (66. S. Joniak), P. Albert, D. Polte, P. Ziubroniewiczk). Trener: P. Idczak.

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!