Piłka nożna: Sędzia okradł Polonię z punktów, stadion w Kępnie opuszczał w asyście policji
Kiedyś mówiło się, że dobry sędzia to taki, który dawał grać, a po meczu się o nim nie mówiło. Po sobotnim starciu Polonii Kępno z Obrą Kościan będzie się mówiło. Dobry sędzia powinien być rozjemcą, dodatkiem do widowiska, które tworzą dwie drużyny, a nie osobą, która w tak prostacki sposób wpływa na losy meczu. Praca sędziego po raz kolejny doprowadziła do dantejskich scen na trybunach. Tym razem sędzia z Konina opuszczał Stadion Miejski w Kępnie w asyście policji. Wielkopolski Związek Piłki Nożnej musi przeanalizować to, co się dzieje na boiskach, bo w takim wydaniu piłka nożna nie ma najmniejszego sensu.
Czy Polonia Kępno z powodu błędnych decyzji arbitra straciła jeden, czy może trzy punkty? Piłkarze gospodarzy po porażce z Obrą Kościan mają zastrzeżenia do kilku sytuacji. Kępnianie mają prawo czuć się pokrzywdzeni, bo gdyby nie kontrowersja z końcówki spotkania, wówczas byliby w innych nastrojach. Trybuny przy ulicy Walki Młodych dobitnie i wulgarnie skandowały, co myślą o pracy sędziego w sobotnie popołudnie. Po meczu niezadowolenie z decyzji arbitra okazywali także piłkarze i trener gospodarzy, który jeszcze w trakcie meczu został usunięty ze strefy technicznej. Katastrofalna i nie mająca wiele wspólnego z futbolem praca arbitra doprowadziła do dantejskich scen, a sędzia z Konina opuszczał stadion w Kępnie w asyście policji. Sam mecz był bardzo ważny dla obu drużyn w kontekście walki o miejsca dające prawo gry w nowej czwartej lidze. Dotychczas obie drużyny zgromadziły tyle samo punktów w ligowej tabeli. W pierwszym pojedynku lepsza okazała się Obra, która przed własną publicznością wygrała 4:2. To właśnie zawodnicy z Kościana lepiej weszli w spotkanie. Piłkarze z Alei Marcinkowskiego byli wyraźnie zaskoczeni wysokim pressingiem rywala. Z przewagi tej jednak niewiele wynikało, bowiem przyjezdnym brakowało ostatniego podania. Najlepszą okazję mieli oni po rzucie wolnym podyktowanym za faul Witolda Kamosia. Fantastyczną interwencją popisał się jednak Grzegorz Kubiszyn. Z czasem jednak mecz się wyrównał, lecz sytuacji było jak na lekarstwo. Nie brakowało jednak twardej walki o każdy metr boiska. Po przerwie to miejscowi zaczęli sprawiać nieco lepsze wrażenie. Obraz gry jednak nie uległ zmianie. Nikt nie chciał ustąpić pola, jednak brakowało składnych piłkarskich akcji. Wynik mógł otworzyć kwadrans przed końcem spotkania Filip Latusek, którego strzał głową trafił w słupek. Także dobitka Łukasza Walczaka nie przyniosła bramki, bowiem została zatrzymana na linii bramkowej.
~ BAS
Więcej w nr 15 (1270) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!