Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Adeli, Felicyty, Klemensa 24 Listopada 2024, 07:14
Dziś 2°C
Jutro 4°C
Sport
29 Maja, 2018

Piłka nożna: Szczęśliwa wygrana z „czerwoną latarnią”

Niezwykle trudny, ale zwycięski bój stoczyli z ligowym outsiderem z Racotu piłkarze Polonii Kępno. Zespół Bogdana Kowalczyka długo musiał walczyć o pełną pulę, ale ostatecznie triumfował 2:0 (0:0). Dla graczy z Alei Marcinkowskiego była to historyczna wygrana, bowiem biało-niebieskim jeszcze nigdy w historii występów w czwartej lidze nie udało się wygrać w Racocie. Zwycięstwo pozwoliło utrzymać kępnianom pozycję wicelidera. Ostatnim akordem kończącego się sezonu będzie czwartkowe starcie Polonii z Ostrovią 1909 Ostrów Wielkopolski.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że ostatni mecz ligowy w sezonie 2017/2018 został przeniesiony na czwartek, 31 maja (godz. 16:00). Powodem przełożenia spotkania jest zaplanowany na 2 czerwca Międzynarodowy Turniej Piłki Nożnej organizowany przez Marcinki Kępno. W starciu z Ostrovią gracze z Kępna zagrają o zwycięskie pożegnanie z sezonem i co za tym idzie przypieczętowanie wicemistrzostwa czwartej ligi. Duży krok w tym kierunku biało-niebiescy wykonali w minioną sobotę, pokonując na wyjeździe PKS Racot. Przypomnijmy, że drużyna Bogdana Kowalczyka jeszcze nigdy nie wygrała w Racocie. Kępińska drużyna chciała tym samym przełamać czarną serię, ale początek meczu w wykonaniu przyjezdnych nieco zaprzeczał przyświecającym celom. Gra kępnian była ospała, przewidywalna, a na domiar złego brakowało zaangażowania. Większość zawodników była już chyba myślami przy meczu z Ostrovią 1909 Ostrów Wielkopolski. Z tego powodu na ławce usiadł także kapitan Łukasz Walczak, który jako jeden z pięciu zawodników był zagrożony zawieszeniem w następnym meczu przy otrzymaniu żółtej kartki. PKS bardzo sprawnie przechodził z obrony do ataku i głównie w szybkich kontrach gospodarze szukali swojej okazji do zdobycia bramki. Inna sprawa, że nie udało im się w pierwszej połowie zmusić do większego wysiłku Maksyma Jaworskiego-Piszkiewicza, który po raz pierwszy stanął między słupkami od pierwszej minuty. O początku drugiej połowy piłkarze z Alei Marcinkowskiego będą chcieli zapewne jak najszybciej zapomnieć. Biało-niebiescy dwukrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej. Najpierw uczynił to Remigiusz Hojka, który zapobiegł bramce samobójczej, a później Bernard Fai Ndukong.

~ BAS

Więcej w nr 22 (1277) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!