Piłka nożna: Zawisza nowym liderem
LZS Mikorzyn poniósł w 14. kolejce rozgrywek o mistrzostwo grupy czwartej Kaliskiej Klasy B pierwszą porażkę w rundzie wiosennej i w wyniku przegranej mikorzynianie stracili fotel lidera. Potknięcie Mikorzyna w Rogaszycach wykorzystał Zawisza Łęka Opatowska, który rozbił Ajax Rojów i na cztery kolejki przed końcem sezonu otwiera tabelę rozgrywek.
Już samo słowo Ajax elektryzuje. Za tą nazwą skrywa się i futbolowa magia, i baśniowe emocje, i piłkarskie triki z najwyższej półki. Tradycji stało się zadość. W upalną majową niedzielę zobaczyliśmy to wszystko naraz, tylko nie w Amsterdamie, a w …Łęce Opatowskiej, gdzie miejscowy Zawisza potykał się z rywalem z …Rojowa. Zwiastunem tych zadziwiających zdarzeń był zaś wpis na fejsbukowej stronie Ajaxu – „Zagramy, jeśli się nazbieramy”. Rojowian nazbierało się aż dziesięciu, ale trzeba przyznać, że przez niemal pół godziny Ajax dzielnie stawiał czoła Zawiszy. Pękł tuż przed przerwą, a po zmianie stron hattrickiem dobił go Bryja. Wcześniej jednak Ajax uniósł się jeszcze i ostatkiem sił zadał bolesny cios pretendentowi do awansu. Na szczęście dla Zawiszy na tablicy było już 8:0. „Żyleta” Zawiszy dobrze wie, gdzie może być najgoręcej. Niezmordowani kibice tego zespołu wybrali i tym razem znakomite miejsce, gdzieś na skraju piekielnego żaru i bezczelnie rozleniwiającej nudy. Z boiska mogło więc i wiać znużeniem, oni natomiast nie sprawiali wrażenia zaskoczonych tym faktem. Przecież Rojów to tylko przystanek na drodze do A klasy, a jedyną zagadką pozostawał rozmiar zwycięstwa nad Ajaxem. Okazało się, że piłkarze Zawiszy po prostu z cierpliwością przygotowywali niespodziankę dla kolegi z boiska. A kiedy już udało się dokładnie obsłużyć Sebastiana Joniaka i ten zdobył gola nr 2, koledzy stworzyli specjalnie dla niego cieszynkę – kołyskę jako znak, że Bastek został szczęśliwym tatą małej Julii. Z trybun natychmiast runęły ogniste brawa, a w niebo wzniosła się okolicznościowa pieśń. Dodajmy jeszcze, że była to bramka nr 2. Kilka chwil wcześniej gola strzelił Filip Kucharski. I tenże pięknym uderzeniem rezultat podwyższył. Tuż przed gwizdkiem zamykającym pierwszą połowę byliśmy świadkami zagrania z cyklu gole magiczne. Czy ktoś jeszcze pamięta jak na mundialu w Meksyku w 1986 r. załatwił nas odmownie Brazylijczyk Josimar? Otóż wcisnął on wtedy Młynarczkowi piłkę między słupkiem a rękawicami i to cwianiacko – z linii kończącej boisko. I to właśnie przypomniał w niedzielę Paweł Idczak. Ciekawe czy kapitan Zawiszy ma jeszcze w swoim magicznym arsenale podobne akcesoria? I czy skorzysta z nich w meczach z Mikorzynem i Rogaszycami?
~ EMS
Więcej w nr 19 (1274) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!