Sport: Kępnianie, Moskwa... i początek piłkarskiej „smuty”...
Po raz 21. Światowa Federacja Piłkarska zorganizowała mistrzostwa, które elektryzowały cały świat. Od 14 czerwca 2018 r. do Rosji zaczęli zjeżdżać się kibice z całego świata, między innymi grupa kibiców z naszego regionu, której celem był inauguracyjny mecz naszej reprezentacji z Senegalem w Moskwie.
Różnie ludzie odliczają swój czas, zazwyczaj latami. Ja także mam swoją miarę, odliczam czas czwórkami, od mistrzostw do mistrzostw. Tak się składa, że to już moje czternaste, zaś świadomie przeżywane trzynaste, a naocznie oglądane drugie mistrzostwa świata.
Najlepiej szło nam na mistrzostwach w latach 1974 i 1982. Te w Republice Federalnej Niemiec były pierwszymi, które oglądałem w całości, miałem to szczęście, o którym młodzi kibice mogą dziś jedynie pomarzyć. Tak - kiedyś bywało inaczej. Drużyny prowadzone przez Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka, potrafiły znaleźć się na tej imprezie na trzecim miejscu, a niewiele brakowało, aby Polacy byli zwycięzcami.
Wróćmy jednak do teraźniejszości. Moskwę od Kępna dzieli około półtora tysiąca kilometrów przez Białoruś, my natomiast ze względu na zbyt późne uruchomienie tranzytu i długie negocjacje między zainteresowanymi państwami, musieliśmy odbyć tę drogę autokarem, korzystając z uprzejmości Biura Turystycznego „GRYF” z Katowic i udaliśmy się w znacznie dłuższą trasę około 1800 km w jedną stronę. Obraliśmy więc kierunek na Litwę, następnie nocleg w Rzeżycy na Łotwie, którą zamieszkują - wiadomo - głównie Łotysze, ale również społeczność polska, około 1 tys. osób. Warto tutaj dodać, że około XVI wieku miejscowość ta należała do Rzeczypospolitej przez ponad 200 lat. Następnego dnia rano udaliśmy się w stronę rosyjskiej stolicy, po drodze mieliśmy jeszcze około trzygodzinny postój na, dobrze nam znanych z przeszłości, kontrolach granicznych, przejściu łotewsko-rosyjskim. Po przekroczeniu punktu granicznego musieliśmy zjechać do pobliskiej miejscowości, aby zarejestrować się w systemie poprzez specjalne urządzenie w formie GPS-u, które namierzało nas, gdzie i na jak długo się zatrzymujemy. Mała miejscowość, w której na pierwszy rzut oka widać, że czas się tu zatrzymał, a na domach nazwy ulic K. Marksa i Lenina. Szybko wzbudziliśmy zainteresowanie sobą, bardzo życzliwie nastawionych do nas, tam mieszkających ludzi.
Do samej Moskwy prowadzi droga federalna, niezbyt ciekawa nie najlepszej jakości, po drodze żadnych miejscowości, o ich istnieniu dowiadywaliśmy się jedynie z drogowskazów. Natomiast już sam wjazd do stolicy robi ogromne wrażenie, kilkupasmowa autostrada w jedną i drugą stronę, tworząca kilkuset kilometrową obwodnicę tego około 13-milionowego miasta, daje wiele do myślenia o jego ogromie i potędze. Moskwa to miasto pełne kontrastów, to państwo w państwie, tu wszystko jest inne, mieszkają tu ludzie, którzy mają ogromne pieniądze, znajduje się tu największe na świecie skupisko miliarderów. Na ulicach widać najdroższe, najbardziej wypasione auta, inaczej jest zdecydowanie już na prowincji i w regionach, tam, niestety, jest bieda. Moskwa jest urokliwa, posiada przepiękne metro, ponad 12 linii, a ich długość wynosi ponad 300 km. Ponadto znajdują się tu imponujące stacje zaprojektowane w różnych stylach. Ich wnętrza przypominają pałace, stylowe sklepienia, a pod sufitami wiszą misterne żyrandole. Moskiewskie metro jest też jednym z najstarszych na świecie, a przede wszystkim najbardziej obciążonym - codziennie jeździ nim nawet 9 mln ludzi. Wycieczka podziemnymi korytarzami to chyba najtańszy sposób zwiedzania Moskwy, niektóre z nich znajdują się około stu metrów pod poziomem ulic. Mieliśmy to szczęście, bowiem w dniu naszego przyjazdu do Moskwy został otwarty po raz pierwszy dla turystów i kibiców Plac Czerwony, który mieliśmy okazję odwiedzić, a na nim mieszczący się Sobór Wasyla Błogosławionego, a koło niego wielki pomnik Minina i Pożarskiego, przypominający okres „wielkiej smuty”, dla Polaków odwiedzających Moskwę to jeden z elementów łączących historię Polski i Rosji.
~ Jarosław Pawlak
Więcej w nr 30 (1285) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!