Tabor Wielki: „Być może teraz nastał nasz czas”
Wywiad z Janem Trojakiem – wieloletnim prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Taborze Wielkim - przeprowadziła Mariola Gudra z UG Bralin.
Od ilu lat jest pan związany z ochotniczą strażą pożarną i jak długo jest pan prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Taborze Wielkim?
Do nieistniejącej już Ochotniczej Straży Pożarnej w Osinach wstąpiłem w 1969 r., natomiast, w związku ze zmianą miejsca zamieszkania, od 1976 r. jestem członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Taborze Wielkim. Prezesem tej jednostki zostałem w 1986 r. i do tej pory, poza jedną kadencją, podczas której prezesem był śp. dh Sylwester Piórek, piastuję tę zaszczytną funkcję.
Jak zaczęła się pana przygoda z ochotniczą strażą pożarną?
Jako młody strażak byłem bardzo zafascynowany pożarnictwem, gdyż mieszkałem niedaleko remizy strażackiej, a OSP Osiny dysponowała wtedy tzw. konną sikawką. Wtedy też zacząłem brać udział w akcjach gaśniczych i zawodach pożarniczych gminy Kępno. Po przeprowadzce do Taboru Wielkiego zostałem członkiem OSP w tej miejscowości. Pamiętam, że wtedy OSP Tabor Wielki dysponowało samochodem marki „Lublin”, a nasza OSP, jako jedna z dwóch, oprócz bralińskiej jednostki, posiadała samochód. Sprzedaliśmy go w 1985 r. Nasza OSP posiadała starą remizę, która mieściła się w budynku po byłej stajni. Jednostka OSP Tabor Wielki przez szereg lat zabiegała o budowę nowej remizy strażackiej, która według mnie powinna być ulokowana na „rynku” w Taborze Wielkim, najlepiej obok szkoły, kościoła i basenu. Okazało się to jednak niemożliwe do realizacji, więc zadecydowano, by nową remizę wybudować na miejscu starej.
Więcej w nr 31 (1286) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!